czwartek, 21 maja 2015

Nowy nos- nowa ja. Jak wybrać klinikę plastyczną

Zacznę od historii, mój nos odziedziczyłam po tacie, jest to tzw nos Rzymski, duży z zakrzywionym koniuszkiem w dół, generalnie dla dziewczyny- nic ciekawego. Od dziecka miałam z tym problemy jeżeli chodzi o relacje koleżeńskie, dodatkowo miałam skrzywioną przegrodę nosową, więc niezły paradoks, mieć duży nos przez którego nie da się oddychać.




O operacji myślałam od zawsze, zawsze zazdrościłam wszystkim osobom w programach TV, którzy robili sobie operację. Nie wiem czy mogę nazwać to marzeniem, bo wiedziałam że jest to zbyt drogie i nierealne, więc postanowiłam z tym żyć. Szłam przez życie, miałam chłopaka przez 5 lat, któremu mój nos wcale nie przeszkadzał (chociaż jego znajomi uważali co innego) spotkałam się z drwinami na ulicy, ale wszystko olewałam. Po zerwaniu spotykałam się z facetami, jednak każdy rezygnował po pierwszej randce i wiem że to ze względu na nos. Pewnego wieczoru postanowiłam wziąć życie w swoje ręce i zarobić na tę operację, w tym celu oczywiście wyjechałam do Anglii bo tam najszybciej mogłabym zarobić, a postanowiłam sobie że conajmniej 11 tyś zł muszę mieć.
O pracy w Anglii, myślę że dodam odrębny post.

Kiedy wreszcie zarobiłam przyszedł czas na najgorszą część- nalezienie odpowiedniej kliniki plastycznej. Tyle się słyszy o nieudanych operacjach, musiałam być bardzo ostrożna, zaczęłam od czytania opinii w internecie na forach, blogach itp. zamówiłam kilka konsultacji, jedną w Krakowie i inne w Katowicach. Do Krakowa pojechałam busem, a do kliniki taksówką, przyjęła mnie bardzo miła Pani doktor jednak poczułam się bardzo niekomfortowo kiedy na wstępie powiedziała "Od razu widać co Pani chce poprawić". Opowiedziała mi o procedurach, i odrazu uświadomiła mnie iż nie zrobi mi wymarzonego nosa, tylko taki najprostszy ponieważ nie może skrócić mi dziurek w nosie. Ponieważ nic o tym nie wiem to pomyślałam, że ma rację, za operację policzyła mi 10 tyś, zgodziłam się, termin dostałam za 1,5 miesiąca na 8 rano, miałam zrobić wszelkie potrzebne badania krwi i poprostu się wstawić. Kilka dni później miałam inną konsultację w Katowickiej klinice, u Pana Dr Arkadiusza Kuny. zastanawiałam się czy iść bo ryzykowałam 100zł a pieniądze miałam wyliczone równo 10 tyś + badania. Zdecydowałam, że nie pójdę. Dzień przed tą konsultacją zadzwoniła do mnie asystentka Pana Doktora, żeby potwierdzić wizytę (z krakowa nikt nie dzwonił) wtedy zdecydowałam, że pójdę, gdyby nie zadzwoniła, nie poszłabym i to byłby życiowy błąd.
Pojechałam do kliniki, która mieściła się w szpitalu - co odrazu było ogromnym plusem, ponieważ w Krakowie ta klinika mieściła się w blokach mieszkalnych. Szpital jest duży, zadbany bardzo miłe panie recepcjonistki, na górze przyjęła mnie asystentka poczęstowała dużym kawałkiem ciasta, herbatą, informując że Dr Kuna jest jeszcze na zabiegu.
Kiedy przyszedł moje pierwsze skojarzenie "serialowy lekarz" idealnie pasowałby do roli lekarza w jakimś serialu, bardziej wzbudził moje zaufanie niż poprzednia Pani doktor.Zaprosił mnie do gabinetu i zapytał i jak zapoznał się z moim nosem zapytał "a jak Pani chce, żeby Pani nos wyglądał" byłam w szoku, opowiedziałam, że nie wiedziałam że tak można, on powiedział, że zrobi wszystko żeby sprostać moim marzeniom. Wtedy zaczęłąm myśleć, że jest tutaj tak profesjonalnie, i jeszcze ten wymarzony nos, ta operacja będzie kosztować ponad 12 tyś i już byłam gotowa się negocjować mówiąc że mam tylko 11 tyś, kiedy przeprowadził wywiad, narysował nos, opowiedział procedury, wszelkie zagrożenia, skutki uboczne, powiedział cenę. W tym momencie szczęka mi opadła. Prawie połowę taniej niż w Krakowie i to jeszcze z nosem jaki chcę i w szpitalu, no i nie musiałabym dojeżdżać na kontrole, więc nie zastanawiałam się, odrazu zrezygnowałam z Krakowa i zapisałam się na najbliższy wolny termin- 12 maja. 9 dni po operacji a jutro idę na ściąganie gipsu i zobaczenie efektu, bardzo się tym stresuję, ale żyję nadzieją, że będzie dobrze. Jutro napiszę o całym przebiegu korekty nosa i moje własne odczucia bóle itp. i oczywiście pochwalę się zdjęciem "po".

1 komentarz:

  1. Też am ten kompleks. Co zrobić żeby sie zaakcepetować bez operacji?

    OdpowiedzUsuń