środa, 31 stycznia 2018

Pierre Rene cienie do powiek opinie, test

Dzisiaj testujemy cienie do powiek firmy Pierre Rene.

Co mnie podkusiło to kolory.
Zawsze byłam osobą, która wolała nie szaleć z makijażem (na dwumiesięczny wypad do anglii, wzięłam ze sobą fluid, mascarę i eyeliner w pisaku)
Teraz na weekendowy wyjazd biorę całą kosmetyczkę.

Ze strony Pierre Rene wybrałam PALETKĘ MATCH SYSTEM za 52,93 zł można w niej wybrać 6 kolorów cieni. Aktualnie można zakupić ją w sklepie internetowym, ale widziałam również stacjonarnie w sieci Drogerie Polskie.



(Jakość zdjęć nie powala) 

PLUSY:

-kolory są piękne, mocno napigmentowane
-duży wybór kolorów

MINUSY:

-są mega sypkie, zwłaszcza te świecące
-lepiej nie używać pędzla, bo wszystko się rozsypuje dookoła
-bardzo się osypują w trakcie malowania więc polecam nie używać korektora przed makijażem oka ;)
-wysoka cena
-na oku się rolują i rozcierają
-bardzo słaba trwałość

REASUMUJĄC

Produkt zdecydowanie nie warty swojej ceny. Na wieczorowe wyjścia się nie nada, ponieważ jest problem z trwałością. Robią dużo bałaganu i prawie nigdy ich nie używam.

To moja subiektywna opinia, dla kogoś innego mogą działać bez zarzutu. 



Ogólna ocena

6/10

Zdecydowanie nie kupiłabym tego produktu drugi raz

poniedziałek, 30 stycznia 2017

Operacja nosa zmieniła moje życie

Półtora roku po operacji, jak ten czas leci!
Z nosem jest cudownie, faktycznie opuchlizna schodziła i schodziła, jestem zachwycona efektem.
Most nosa, jak dotykam dalej jest czuły, nie boli ale wiadomo że tam coś się działo.
O całym przebiegu operacji możecie przeczytać w poprzednim poście.

Operacja nosa zmieniła moje życie.

Zabieg miałam wykonywany 11 maja, równy miesiąc później 11 czerwca poznałam miłość życia i teraz planujemy ślub. Wreszcie nie słyszę głupich komentarzy na ulicy, nie wstydzę się swojej twarzy. Gadka o samoakceptacji jest kłamstwem, jeżeli ktoś ma mankament którego się wstydzi i nieznajomi na ulicy nawet zwracają na to uwagę, nikt nigdy nie zaakceptuje swojej wady.
Jeżeli chcecie coś w sobie zmienić, zmieńcie to!

Cena korekty nosa w katowicach - 6000 zł (cena z podatkiem,w tym również ewentualne poprawki)

Gorąco polecam!!!







wtorek, 15 marca 2016

Test- Szminka L'oreal Color Riche Matte

Pierwszy kosmetyczny wpis. Dzisiaj testuję szminkę, która jest raczej z wyżej półki, kupiłam ją w rossmannie za 52 zł  Na tym blogu będę zadawała 3 podstawowe pytania.

1. Czy produkt był warty swojej ceny?
2. Jakość i wydajność
3. Czy kupiłabym ten produkt jeszcze raz




Moja szminka jest w odcieniu 144 "Ouhala" Chciałam taką szminkę w mocno różowym odcieniu, idealny do letniej opalenizny a także w zimę do płaszczyka i białego komina.

Szminka jest bardzo miękka i mocno napigmentowana, idealnie rozprowadza się na ustach.
Jest to szminka matowa, dzięki temu utrzymuje się dużo dłużej niż zwykłe szminki, ALE nie wysusza ust.

Bez jedzenia, picia, utrzymuje się na ustach nawet do 6 godzin, do zmycia jej, potrzeba płynu do demakijażu, tak mocno się trzyma.

Wybaczcie, że na zdjęciach taka zużyta, testy musiały być dokładne.

Moje refleksje na temat tej szminki? Warto. Każda kobieta powinna mieć w swojej kosmetyczce jedną taką droższą szminkę na wyjścia jest to duży komfort kiedy nie trzeba jej co chwilę poprawiać. Zdecydowanie polecam.

1. Był wart swojej ceny, kupiłam 4 miesiące temu, używana niemal codziennie
2. Jest bardzo wydajny jak napisałam w odpowiedzi nr 1
3. ZDECYDOWANIE

Jaka jest wasza  ulubiona szminka?:)

sobota, 23 maja 2015

Korekta nosa Katowice

Na korektę nosa byłam zdecydowana od najmłodszych lat, dlatego jak zdarzyła się okazja, nie zastanawiałam się dwa razy. Najtrudniejszy był wybór dobrej kliniki o czym pisałam w poprzednim poście. Szukając informacji  o Dr Arkadiuszu Kunie, nie znalazłam prawie nic, dlatego byłam negatywnie nastawiona. Przyznam, że jestem w szoku dlaczego nikt nie wystawia opini o tym chirurgu, ponieważ operuje dużo ludzi, świadczą o tym m.in. odległe terminy no i co chwilę widać kogoś kto wychodzi ze szpitala.
Przechodząc do mojej historii,

Przed operacją wcale się nie stresowałam byłam podekscytowana, przyjechałam do kliniki, na początek dużo papierów do wypełniania, później wywiad z Panią anestezjolog, "piżamka operacyjna" i na salę. Było tam dużo ludzi, przez stres pamiętam to jak przez mgłę, bardzo szybko zostałam poddana narkozie, przez co nie musiałam się stresować, pamiętam że tuż przed zaśnięciem przyszedł dr Kuna i powiedział, że wszystko będzie w porządku.
(Jeżeli jesteś wrażliwy na opowieści o krwi, omiń ten wątek)
Następną rzeczą jaką pamiętam to były głosy pielęgniarek, mówiących mi że mam otworzyć oczy, ale w tym momencie sporo krwi poleciało mi do gardła i zaczęłam się dusić, i topić we własnej krwi więc wcisnęli mi w gardło rurkę, co było bardzo nieprzyjemne. Oczu nie potrafiłam otworzyć, wiem że było mi niesamowicie zimno przez co miałam drgawki i było mi strasznie niedobrze. Przez to że w żołądku miałam jedynie krew to wymotywałam tylko krwią co też było okropne. Po narkozie dochodziłam do siebie przez ok. 4/5 godzin, ponieważ setony miałam w nosie, oddychałam tylko przez usta, przez co strasznie się wysuszały i co chwilę musiałam pić. 
Nie miałam żadnych sińców, nic nie bolało, czułam jedynie, że mam nos, nie był to ból tylko dziwne uczucie jakby ktoś mnie ciągle ściskał za nos.

To zdjęcie zaraz po dojściu do siebie po operacji:
W szpitalu zostałam na noc, nie spało mi się najlepiej, głównie przez ciągłe oddychanie ustami. Na następny dzień dostałam wypis ok 9 rano, więc szybko wróciłam do domu. Dopiero kolejnego dnia zaczęła mi puchnąć twarz, siniaki zaczęły się pojawiać. 

Tak wyglądałam w najgorszym dniu:



Późnej było już tylko lepiej; 

Trzy dni po operacji było to czego obawiałam się najbardziej - wyciąganie setonów ze świeżo połamanego nosa. 
(NIE DLA WRAŻLIWYCH)
Samo wyciąganie setonów nie było złe, było bardziej dziwne chyba że przyczepiły się do jakiś skrzepów krwi to bolało. 
Poźniej było czyszczenie. Pani pielęgniarka wlała mi do nosa płyn odkażający, przez co niesamowicie mnie piekło wszystko w środku, a jak zaczęła czyścić szwy to łzy same leciały mi z oczu. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło - mogłam wreszcie oddychać nosem i czuć smaki i zapachy :)
W domu funkcjonowałam normalnie, ale nie wychodziłam na dwór. Nie mogę się tylko schylać bo jak raz się schyliłam to zrobiło mi się tak słabo, że nic nie widziałam i bałam się, że upadnę twarzą na kafelki w łazience, więc jak najszybciej usiadłam i przeczekałam.
Tydzień po setonach byłam umówiona na zdjęcie gipsu, najlepszy i najgorszy moment po operacji. Miałam koszmary, że nos będzie okropny, albo że będzie całkiem prosty, albo że będzie miał kształt poprzedniego nosa. 

Ostatnie zdjęcie w gipsie 

Zdjęcie gipsu było bezbolesne, poza tym kiedy Pani pielęgniarka czyściła mi skórę na nosie, to czułam kości. Kiedy nasmarowała kremem natłuszczającym powiedziała że mogę wstać. Zapytałam się czy mogę się zobaczyć. Kiedy zobaczyłam się w lustrze to było najdziwniejsze uczucie w całym moim życiu. Byłam tak zachwycona, że z szoku zaczęłam płakać. Żałowałam, że nie było wtedy dr Kuny, żebym mogła osobiście podziękować. Wyszłam na korytarz, gdzie czekała na mnie przyjaciółka też była w szoku a ja dalej płakałam, ludzie na korytarzu się cieszyli i wszystko było świetnie. Rodzice, którzy byli przeciwni temu, cieszyli się moim szczęściem.

No i tak wygląda korekta nosa przed i po

Dalej mam obrzęk więc trochę przypomina kartofel, mimo wszystko jestem zachwycona, niesamowitą robotą Dr Kuny. 

Dr Arkadiusz Kuna opinie  - Wspaniały człowiek, troszczy się o pacjentów, świetny chirurg, jeżeli kiedykolwiek będę mogła komuś polecić klinikę to właśnie polecam tę. Spełnili moje największe marzenie. 

Mam nadzieję, że nie obrażą się za darmową reklamę:)

Lek. Med. Arkadiusz Kuna
Klinika Chirurgii Plastycznej ul. Aleksandra Fredry 22;
Katowice tel. 784 022 060

http://arkadiuszkuna.pl/

Dzisiaj jestem 11 dni po zabiegu i jedynie mam te małe krwiaczki pod oczami, poza tym nikt nie powiedziałby że przechodziłam operację tak niedawno. 

Jeżeli się zastanawiasz nad korektą nosa, osobiście mogę polecić ten zabieg, 10 dni z życia wyjęte, ale warto, teraz się czuję niesamowicie dobrze, i moja pewność siebie wzrosła.

Dla własnego szczęścia, WARTO!



czwartek, 21 maja 2015

Nowy nos- nowa ja. Jak wybrać klinikę plastyczną

Zacznę od historii, mój nos odziedziczyłam po tacie, jest to tzw nos Rzymski, duży z zakrzywionym koniuszkiem w dół, generalnie dla dziewczyny- nic ciekawego. Od dziecka miałam z tym problemy jeżeli chodzi o relacje koleżeńskie, dodatkowo miałam skrzywioną przegrodę nosową, więc niezły paradoks, mieć duży nos przez którego nie da się oddychać.




O operacji myślałam od zawsze, zawsze zazdrościłam wszystkim osobom w programach TV, którzy robili sobie operację. Nie wiem czy mogę nazwać to marzeniem, bo wiedziałam że jest to zbyt drogie i nierealne, więc postanowiłam z tym żyć. Szłam przez życie, miałam chłopaka przez 5 lat, któremu mój nos wcale nie przeszkadzał (chociaż jego znajomi uważali co innego) spotkałam się z drwinami na ulicy, ale wszystko olewałam. Po zerwaniu spotykałam się z facetami, jednak każdy rezygnował po pierwszej randce i wiem że to ze względu na nos. Pewnego wieczoru postanowiłam wziąć życie w swoje ręce i zarobić na tę operację, w tym celu oczywiście wyjechałam do Anglii bo tam najszybciej mogłabym zarobić, a postanowiłam sobie że conajmniej 11 tyś zł muszę mieć.
O pracy w Anglii, myślę że dodam odrębny post.

Kiedy wreszcie zarobiłam przyszedł czas na najgorszą część- nalezienie odpowiedniej kliniki plastycznej. Tyle się słyszy o nieudanych operacjach, musiałam być bardzo ostrożna, zaczęłam od czytania opinii w internecie na forach, blogach itp. zamówiłam kilka konsultacji, jedną w Krakowie i inne w Katowicach. Do Krakowa pojechałam busem, a do kliniki taksówką, przyjęła mnie bardzo miła Pani doktor jednak poczułam się bardzo niekomfortowo kiedy na wstępie powiedziała "Od razu widać co Pani chce poprawić". Opowiedziała mi o procedurach, i odrazu uświadomiła mnie iż nie zrobi mi wymarzonego nosa, tylko taki najprostszy ponieważ nie może skrócić mi dziurek w nosie. Ponieważ nic o tym nie wiem to pomyślałam, że ma rację, za operację policzyła mi 10 tyś, zgodziłam się, termin dostałam za 1,5 miesiąca na 8 rano, miałam zrobić wszelkie potrzebne badania krwi i poprostu się wstawić. Kilka dni później miałam inną konsultację w Katowickiej klinice, u Pana Dr Arkadiusza Kuny. zastanawiałam się czy iść bo ryzykowałam 100zł a pieniądze miałam wyliczone równo 10 tyś + badania. Zdecydowałam, że nie pójdę. Dzień przed tą konsultacją zadzwoniła do mnie asystentka Pana Doktora, żeby potwierdzić wizytę (z krakowa nikt nie dzwonił) wtedy zdecydowałam, że pójdę, gdyby nie zadzwoniła, nie poszłabym i to byłby życiowy błąd.
Pojechałam do kliniki, która mieściła się w szpitalu - co odrazu było ogromnym plusem, ponieważ w Krakowie ta klinika mieściła się w blokach mieszkalnych. Szpital jest duży, zadbany bardzo miłe panie recepcjonistki, na górze przyjęła mnie asystentka poczęstowała dużym kawałkiem ciasta, herbatą, informując że Dr Kuna jest jeszcze na zabiegu.
Kiedy przyszedł moje pierwsze skojarzenie "serialowy lekarz" idealnie pasowałby do roli lekarza w jakimś serialu, bardziej wzbudził moje zaufanie niż poprzednia Pani doktor.Zaprosił mnie do gabinetu i zapytał i jak zapoznał się z moim nosem zapytał "a jak Pani chce, żeby Pani nos wyglądał" byłam w szoku, opowiedziałam, że nie wiedziałam że tak można, on powiedział, że zrobi wszystko żeby sprostać moim marzeniom. Wtedy zaczęłąm myśleć, że jest tutaj tak profesjonalnie, i jeszcze ten wymarzony nos, ta operacja będzie kosztować ponad 12 tyś i już byłam gotowa się negocjować mówiąc że mam tylko 11 tyś, kiedy przeprowadził wywiad, narysował nos, opowiedział procedury, wszelkie zagrożenia, skutki uboczne, powiedział cenę. W tym momencie szczęka mi opadła. Prawie połowę taniej niż w Krakowie i to jeszcze z nosem jaki chcę i w szpitalu, no i nie musiałabym dojeżdżać na kontrole, więc nie zastanawiałam się, odrazu zrezygnowałam z Krakowa i zapisałam się na najbliższy wolny termin- 12 maja. 9 dni po operacji a jutro idę na ściąganie gipsu i zobaczenie efektu, bardzo się tym stresuję, ale żyję nadzieją, że będzie dobrze. Jutro napiszę o całym przebiegu korekty nosa i moje własne odczucia bóle itp. i oczywiście pochwalę się zdjęciem "po".

Ja + Decyzje życiowe

Pamiętam kiedy miałam ok. 14 lat, tata do domu przyniósł komputer a kilka miesięcy później został podłączony do internetu (komputer, nie tata) wtedy postanowiłam założyć bloga, pisałam o moich świnkach morskich, chomikach i o "życiu miłosnym" 14- latki, kiedy kilka lat późnej znalazłam tego bloga, nie mogłam uwierzyć, że wypisywałam takie głupoty. Życzę sobie, żebym czytając ten wpis za kilka lat pomyślała "tak, to był dobry wybór".
Jestem najzwyklejszą dziewczyną z życiowymi dołami i wyżynami, która szuka swojego miejsca w świecie.
Ostatnio postanowiłam wziąć życie w swoje ręce i być nareszcie szczęśliwa.
Zaczęło się od bardzo nieprzyjemnego zerwania z chłopakiem, przestałam żyć na kilka miesięcy, przez co mocno schudłam, bałam się wychodzić z domu, myśląc że spotkam go z jego nową dziewczyną, odwróciłam się od przyjaciół, rodziny, zaszyłam się we własnym świecie, wtedy pomyślałam że najlepiej zrobię jeżeli spełnię moje jedno marzenie- wyjechać do Brighton, wiem to bardzo przereklamowane polak wyjeżdżający do Angli, ale mi nie chodziło o zarobki tylko o miejsce, pewnie dużo osób interesujących się modą, makijażem i większość wiedzy czerpią z YouTuba wiedzą, że jedne z czołowych YouTuberek mieszkają właśnie w Brighton i stąd wzięło mi się to dziwne marzenie.
Zaczęłam się rozglądać za pracą w Angli, z językiem nigdy nie miałam problemu (co jest również zasługą oglądania angielskich YouTuberów)
Uznałam, że zaoszczędzę trochę pieniędzy i pojadę tam i na miejscu zacznę szukać.
Wtedy znalazłam cudowną pracę na miejscu, znów odrodził mi się kontakt ze znajomymi, były zerwał ze swoją dziewczyną i też się wkręcił w naszą paczkę i było bardzo dobrze.
Później zdecydowałam się na operację nosa, ale o tym później!
Aktualnie zaczynam rozwijać swoją świeżo odkrytą pasję związaną z makijażem i mam nadzieję, że uda mi się zrobić także o tym kilka postów, marzy mi się pójście na kurs wizażu i malować inne dziewczyny.
Jak zaczęłam pisać posta, zastanawiałam się jakim cudem napiszę więcej niż 3 linijki? Jak widać nie takie trudne:)
Na tym blogu będzie wszystko i nic. Głównie o mojej zmianie życia.
O i moje zdjęcie, żeby było wiadomo z kim macie do czynienia:)